Co to są te granice i po co je wyznaczać?
Z wyznaczaniem granic jest podobnie jak z korzystaniem z mapy podczas podróży. Nigdzie nie dopłyniesz, nie dojdziesz, nie dojedziesz jak nie określisz swoich aktualnych współrzędnych. Jakie są Twoje współrzędne na teraz? Czyli co? Oznacz miejsce gdzie przebiegają Twoje granice – fizyczne, emocjonalne, duchowe i psychiczne. Wystarczy, że wiesz, co możesz tolerować i na co chcesz pozwolić innym, a z czym czujesz się nieswojo, niekomfortowo. Nawet jeśli wiesz, co powoduje Twój dyskomfort, to zdarza się, że bez mrugnięcia okiem pozwalasz, aby ktoś przekroczył tą granicę. Dlaczego? Ze strachu, że nasz znak STOP może kogoś urazić, sprawić przykrość i pogorszyć relację.
Mówienie wprost, o tym gdzie przebiegają nasze granice, bardzo ułatwia komunikację z innymi ludźmi. Bo okazuje się, że w relacjach ludzie nie wiedzą, co może wprawić w zakłopotanie drugą osobę. Każdy z nas ma inny system wartości i sposób w jaki się komunikujemy. „Domyśl się” nie działa w tym przypadku. Jasno zakomunikowana granica, to jasne sytuacje, bez dąsów, fochów i cichych dni.
Ustalenie granic, to nie tylko oznaka zdrowych relacji, ale głownie szacunku do siebie samej. Skoro sama nie szanuję swoich granic, to jak mają to zrobić inni?
Wyznaczanie granic wymaga dobrej znajomości siebie i swoich potrzeb. To można osiągnąć w codziennym praktykowaniu uważności na siebie. Czego teraz potrzebuję? Czy to, w co chcę się zaangażować jest moje? Czy czuję się z tym komfortowo?
Co nas ogranicza w wyznaczaniu granic? Strach przed odrzuceniem. Gdy ktoś kolejny raz prosi mnie o przysługę, której nie mam ochoty wyświadczyć, mój strach przed utratą relacji nakaże mi prośbę spełnić. Poczucie winy wywołuje w nas dyskomfort gdy odmówimy, spełnienia potrzeb innych – które do tej pory traktowaliśmy priorytetowo. Jeśli odmówię, będę złym człowiekiem, a przecież trzeba sobie pomagać.
Obawa przed czyjąś obrażoną miną, zerwaną relacją jest czasem uzasadniona. Tak się zdarza, asertywność oznacza też umiejętność przyjmowania czyjegoś „nie”. Ktoś się Tobą rozczaruje, może ktoś inny nazwie Cię brzydkim słowem na „e”, ale Ty pozostaniesz sobą i zrobisz coś, co jest zgodne z Tobą. A to nie jest egoizm. Wsłuchanie się w swoje potrzeby, a nie w “powinności i musy” z zewnątrz, to jest najlepsza oznaka samoświadomości.